"Raz jeszcze przejrzał leżące przed nim sprzęty. Miał wszystko i był gotowy. Narzędzia wrzucił do wora, zarzucił go na plecy i wyszedł. Noc. Mieszkańcy Śmigla już spali, a po ulicach wałęsały się jedynie bezpańskie psy. Był sam. Coś mu podpowiadało, że ta noc będzie wyjątkowa, że w końcu odnajdzie coś niezwykłego. Czuł, że tym razem mu się uda."