Idę białym korytarzem. Mam kajdanki na rękach. Wiem, gdzie jestem. Pamiętam moment mojego porwania. Jedna sekunda i bym im uciekła. Nie mogę uwierzyć że tak łatwo dałam się im złapać.. Znana ze sprytu, zwinności i umiejętności Shi* została złapana. Spoglądam Na moją rękę i widzę mały tatuaż, ma on kształt pistoletu i nieskończoności. Co on oznacza? Pistolet niesie śmierć lub rany, nieskończoność oznacza nieskończoność. Uśmiecham się na ten widok. Moje rozmyślenia przerywa krzyk.
-Obiekt 238 wyszedł z celi!- Wtedy rozbrzmiewa syrena alarmowa.
Śmieje się na ten dzwięk. Nie jestem żadnym obiektem. Nie jestem żadną liczbą. Zaczynam biec. W moich żyłach płynie adrenalina. Podnieca mnie to. Biegnę do wyjścia. Zasada numer jeden: Nie lekceważ swojego wroga. Oni mnie zlekceważyli, zwątpili w moją ambicję i zawziętość. Dlatego tak łatwo im uciekłam. Jestem coraz bliżej wyjścia. Za mną biegnie jeden ochroniarz. Chyba ochroniarz. Wygląda jak goryl, jest ubrany na czarno, trochę gruby, broń przy pasku. Tak to jest ochroniarz. Dobiegam do wyjścia. Wielkie białe drzwi. Ben jest chyba jakimś szaleńcem. Wszystko w tym miejscu jest białe! Oprócz ubrań ochrony. Ale mniejsza o to. Odwracam się przodem do mojego przeciwnika. Muszę się pośpieszyć. To jest moja jedyna szansa na wydostanie się z tego piekła.