Gdy Kształt pojawił się na nocnym niebie, świat zamarł w oczekiwaniu na apokalipsę. Bo cóż innego mogła oznaczać upiorna, szyderczo uśmiechnięta twarz, jeśli nie rychły koniec wszystkiego, co jest nam znane? Czasem, by nie popaść w obłęd, wystarczy po dziecięcemu zamknąć oczy i policzyć do trzech. Dzięki temu wszystkie potwory znikną. A przynajmniej tak mi mówiono. *** Uwaga: w środku pojawi się kilka przekleństw. Choć zakwalifikowałam to opowiadanie do science fiction, zapewniam, że więcej tu fikcji, niż nauki. To opowieść o ludziach, nie o kosmosie. Miłej lektury! :)