Nie nazwę się poetką, bo dla prawdziwych byłoby to obrazą. Ot, tak sobie piszę. Raz płytko, a raz zanurzam się głębiej. W jednym wierszydle mówię o miłości, w innym o cierpieniu. Raz krzyczę, raz szepczę. Zdarza mi się też łzy uronić. Chronię i zadaję rany, resuscytuję i wbijam nóż w serce. A tu się otwieram, powierzam to wam. Bo nikt słuchać nie chce więcej. A może po prostu mówię zbyt cicho, by ktokolwiek mógł usłyszeć.
9 parts