Tonę... Z każdym dniem zatapiam się coraz głębiej, a wy... Wy tego nie widzicie. Pomagałem wam wszystkim... Pomagałem wam wszystkim wypłynąć, wypychając was ku górze i samemu tonąc coraz głębiej w niekończącej się otchłani... Brak mi już sił...Jestem coraz głębiej...Lodowata woda wdziera się do mych płuc, wyrywa z piersi powietrze podsycając tylko piekielny ogień wewnątrz mnie... Tonę, a czuję się jakbym płonął... Moje ruchy są powolne... ociężałe... Jestem już tym wszystkim zmęczony... Wyciągam dłoń ku górze, jednak nikt nie chce jej pochwycić... Nikogo już tu nie ma. Nikt o mnie nie pamięta. W końcu jestem tylko widmem... Nikt nie zauważy mojego zniknięcia. Tonę...