To nie było realne. To musiała być pomyłka. I gdyby Johnny odwiózł go do domu i ugotował tysiące paczek ramenu całej osiemnastce, zadzwoniłby do lekarza, mówiąc mu jak zły był błąd, który popełnił. To nie było realne.
- Więc to nie jest poważne? - spytał Johnny z nadzieją skradającą się w jego głosie i tym samym błyskiem w oczach, który czynił go tym, kim był.
- To tylko migrena.
Ale z tyłu jego głowy to jedno słowo powtarzało się samoistnie wciąż i wciąż, wwiercając się w jego mózg, by dołączyć do guza, który już tam rezydował.
Rak... Rak... Rak... Rak...
tłumaczenie i korekta @tsubaka1021 @nikkajones
Oryginał autorstwa Anonymous_Introvert78 (link poniżej, zostawcie pod jej najnowszym rozdziałem jakiś miły komentarz, bo dziewczyna ma talent ♥) Uzyskałyśmy zgodę na tłumaczenie.
https://archiveofourown.org/works/16499357/chapters/38643044
Wszystkie notki pochodzą od autorki, gdyż chciałyśmy zachować jak najbardziej "surową" formę.
――――――――――――――――――
"Zawarłam w tej historii bardzo dużo detali, bo chciałam, żeby była jak najbardziej realistyczna i żeby w tej podróży każdy krok został zawarty, więc kiedy to redagowałam, nie chciałam niczego usuwać. Więc pomiń te fragmenty, które uważasz za nudne.
Jest to też najsmutniejsza opowieść, jaką kiedykolwiek napisałam. Płakałam wiele razy, pracując nad tym i ci, którzy czytali moje poprzednie prace, wiedzą że tworzę lepszą tragedię, niż cokolwiek innego, i jeśli mówię, że to ta najsmutniejsza, to KURWA BĘDZIE NAJSMUTNIEJSZA.
I jeszcze jedno. Pisanie o osiemnastu bohaterach jest bardzo, bardzo, ale to bardzo trudne. Starałam się najlepiej jak potrafiłam, by wydzielić każdemu równe role. Może zjebałam. Kto wie? "
- Anonymous_Introvert78