,,Pamiętam parapet i piętro wieżowca, wypiek na japie, promile we krwi. Jak zdecydujesz, że skaczesz to błąd, a wiem, bo mi zabrakło zaledwie chwil" Życie pisze różne scenariusze. Dla jednych jest łaskawe, dla drugich brutalne. Jego piękno polega na bólu, komplikacjach, nieoczekiwanych zwrotach akcji. Piękno? Czy można to tak nazwać? Jakoś je trzeba zdefiniować, choć według powszechnej definicji piękna, piękno życia zupełnie od niej odbiega. Człowiek potrafi stwarzać pozory. Pozory szczęśliwca, któremu wszystko wychodzi. Ale tak naprawdę w środku się rozlatuje. Siedzi w epicentrum bagna, z którego nie może się wydostać. Nie może, bo nie chce. Tylko czemu, aby zechcieć skończyć z tym syfem musi ktoś zginąć? Czemu los musi potoczyć się aż tak ostro? Czemu to musi być jedyny sposób, by Igor zrozumiał, że nie tak chce żyć? Już zawsze będzie miał splamione sumienie. Już zawsze będzie widział te martwe oczy, które tylko chciały dla niego dobrze. Które tylko się o niego martwiły. Już nigdy nie będzie taki, jak dawniej. Ale chce zmienić swoje życie, wyjść na prostą, by śmierć tak ważnej dla niego osoby nie poszła na marnę, jakkolwiek źle to brzmi.All Rights Reserved
1 part