Los czasem potrafi płatać figle.
Wiedziała o tym także Marinette.
Niestety los zadrwił z niej mocniej, niż się tego spodziewała.
Dziewczyna nie radziła sobie z problemami. Niezwykle traumatyczne zdarzenia, skłaniają ją do samobójstwa. Wszystko się zmieniło, wkroczyła w świat aniołów. Aniołów, ale nie takich, jakie zawsze sobie wyobrażała. Anioły te nie posiadały skrzydeł. Były czarne jak smoła. I nie wyglądały, jak zwyczajna wersja tych aniołów, które sobie wyobrażamy, w czarnej odsłonie. Miały białą, bladą skórę. Na ich głowie można było dostrzec małe, czarne różki. Na oczach widać było czarną maskę. W okół nich unosiły się połyskujące czarnym kolorem, małe iskierki. Samo ich spojrzenie przyprawiało o gęsią skórkę, a co dopiero czyny. Miały bardzo wyjątkowe umiejętności. To były...anioły czystego zła. Przybyły ukarać Marinette za jej czyny...jednak zaproponowały dziewczynie mały układ. Wolność, za nieskazitelną duszę kogoś innego.