Delikatnie sparaliżowana spuszczam wzrok w buty, które dziwnym trafem zawsze w jego towarzystwie stają się bardzo interesujące. - A ile razy powtarzałem, że gdy rozmawiasz ze mną, masz patrzeć na mnie i w moje oczy a nie w swoje nogi czy buty? - W jego głosie panował spokój. Nic więcej. Zmuszona jego pytaniem podnoszę wzrok, wlepiając swoje spojrzenie w jego szmaragdowe oczy. - Teraz lepiej. - Odpowiada ze stoickim spokojem siadając na skórzanym fotelu od biurka - Usiądź. - Wskazuje gestem głowy w stronę fotela na przeciwko jego biurka. Zgodnie z jego prośbą siadam na fotelu, nie spuszczając z niego wzroku. Gdy chce ponowić pytanie, mężczyzna przerywa mi. - Więc, pytasz się co to za tłum na dole? - Dopytuje się gasząc niedopałek papierosa w popielniczce na biurku, następnie kładąc dłonie wzdłuż swojego tułowia.