Trzask gałązek i cichy szmer suchych liści, zdradził pozycję skradającego się. Dobiegał zza głowy Bedgosta i jasno wskazywał, że powoli porusza się w jego stronę. Na razie postanowił nie ujawniać się, i udał, że wciąż śpi przy tlącym się ogniu. Otworzył jednak oczy i w głowie gotował się do zdecydowanego ataku. Nie spieszył się zbytnio, bo sytuacja powtarzała się już którąś noc z kolei. Był pewien że to nie żaden z groźnych stworów, bo już dawno by go zaatakował.All Rights Reserved