Czasy Portowej Mafii, gdy ta wiecznie skłócona dwójka, opijała kolejny wieczór po udanej misji. Nagle szatyn wypowiada tak niespodziewane słowa, które zwalają z nóg samego wiecznie obojętnego Chuuyi. Rudowłosy odprowadza szatyna do domu, twierdząc, że jest pijany. Ale on był jak najbardziej trzeźwy oraz nie kłamał. Właśnie wyznał wiecznie gnębiące go uczucie, które zamiast rozkwitnąć, zostało pogrzebane w głowie egzekutora. I nieoczekiwanie dzieje się to...