I pocałowali się znowu, tak, jakby ten świat nie miał skończyć się za ledwie parę godzin; wszystko, co istniało było tutaj, oni, gwiazdy i światła, tańczące pomiędzy ich ciałami. W miejscach jak to, noce były długie, ale miłość, którą mieli w sobie, nie była w stanie wypełnić sekund, które ciągnęły się jak minuty, minut, które stawały się godzinami z każdym kolejnym dotykiem. Nie było w tym geście nic więcej, niż rozkoszowania się swoim własnym istnieniem, we wszechświecie, który doprowadził ich do tej chwili - i czymkolwiek były gorzkie łzy, z jakimi będą musieli się mierzyć przez nieskończoność bez siebie, nie istniały one jeszcze w tym momencie.
To, ze wszystkich rzeczy, jakie Lance czuł przez dwadzieścia cztery lata swojego życia, było właśnie najczystszą definicją miłości. Byli tutaj, dla siebie, w czasie, który spowolnił tylko dla nich, w świecie, który pozwolił, żeby mogli się w sobie zakochać.
Miłość, tak ze wszystkich rzeczy. Jak na ironię, to, co ostatecznie ich połączyło, było miłością.
rozdziały: 3/3
słowa: 80k
Ona jest baletnicą, której życie zawsze było idealne, i takie ma pozostać. Dostaje główne role w spektaklach, i jest przez wszystkich uwielbiana.
On jest utalentowanym piłkarzem FC Barcelony, którego życie to spontan. Jego drużyna wygrywa mecze, wszystko jest takie, jakie ma być.
Nie mogliby się bardziej od siebie różnić, jednak los sprawia, że muszą zacząć ze sobą współpracować. Czy znajdą wspólny język i pokonają negatywne emocje? Szczególnie, jeśli brat dziewczyny jest graczem Realu Madryt, a przy tym największym wrogiem piłkarza FCB...