Był to dwudziesty pierwszy marca roku pańskiego 2019. Jak zwykle próbowałem bezsilnie zrozumieć pewną niemądrą tradycje na temat Dnia Wagarowicza. Od lat dociekałem dlaczego właśnie to dzień przed Przesileniem Wiosennym. Lenie którym nie chce się chodzić do szkoły mają to w dupie i po prostu spieprzają do jakiegoś klubu Euphoria i walą alkohol: setki, ćwiarki, litry a nawet więcej.
Naturalnie nie chcą zrozumieć że akurat ,,Wiśnióweczki,, to największy syf i chemia od cholery. Wnet ni stąd ni zowąd olśniło mnie że człowiek nigdy nie umiał być ideałem, więc wnioski nasuwają się dwa:
(Ateistyczno-Naukowy) człowiek powinien wyginąć bo tego czego się boi albo nierozumie to niszczy albo nas rozkłada od środka,
lub drugi (jeżeli istnieje ) jakaś siła ponad ludzka bądź boska powinna nas raz na zawsze unicestwić. Najbardziej szkoda mi naszej planety a nie rówieśników.
Morał tej historii brzmi : nie bądź patusem