"Był kiedyś taki czas, że Potter nigdy nie odmawiał jointa. Pamiętam moment, w którym odkryłem to po raz pierwszy, blask w jego oku na widok skręta, sposób, w jaki wypuszczał powietrze przez nos po pierwszym buchu. Jakby ktoś nagle zdjął cały ciężar świata z jego ramion. Nachyliłem się do niego wtedy blisko, wykrzywiając brwi, a on przyłożył rękę do mojej twarzy i odepchnął mocno od siebie. Wiedział wtedy, że ja wiem, a nie chciał, żebym wiedział. Nie pasowało to w końcu do tego na kogo się kreował, albo może do tego na kogo kreowali go inni."