- Do jakiego domu chciałbyś trafić? - zapytał siedząc na przeciw mnie i wlepiając we mnie swoje śliczne oczka.
- Nie wiem - Odpowiedziałem zachrypniętym głosem, mimo iż byłem pewny, gdzie trafię. Wola mojego ojca, jest moją wolą... Czy jakoś tak... - A ty?
- Oh... Tak w sumie to zawsze bardziej interesowali mnie inni i nad sobą nie myślałem, ale wiem jedno. Nie chcę być w Slytherinie. Tam chodził Sam Wiesz Kto i inni śmierciożercy. Znaczy... Nie żebym coś miał do uczniów z tego domu, ale jest po prostu takie przekonanie, że ci którzy tam trafiają są bardziej źli niż dobrzy, rozumiesz co nie?
Ten słowotok trochę mnie wystraszył, pierwszy raz miałem do czynienia z kimś aż tak rozgadanym. I pomimo że pokiwałem głową na jego słowa, do końca podróży nie mogłem pogodzić się z myślą, że w jego oczach będę "tym złym".