- Kim jesteś? - Zapytał damski głos, odwróciłem się odruchowo wyrwany ze wspomnień. Nie znałem jej. Kobieta chyba była w wieku babci Elli, chociaż chciała uchodzić za młodszą. Moja babcia z dumą nosiła siwe włosy zawsze elegancko uczesane, makijaż zazwyczaj miała delikatny i pachniała jak ciasteczka. Na wspomnienie kuchni babci uśmiech wdarł się na moje wargi. Dzisiaj na pewno dostanę swoje ulubione danie i wspaniałe ciasteczka. Ella Keller zawsze tak właśnie wyrażała troskę. Gdy miałem gorszy dzień jednego mogłem być pewny, że babcia jakimś pajęczym zmysłem to wyczuje i dostanę jakąś pyszną przekąskę w duecie z przytuleniem. Na to nigdy nie byłem za stary, jak mawiał mój tata i dziadek. Kobiecie trzeba pozwalać się o siebie troszczyć, inaczej jest nieszczęśliwa i doceniać należy to wszystko co nam z siebie daje. Gapiłem się na ten dziwny okaz o intensywnie rudych włosach, z ciężkim makijażem na pomarszczonej twarzy zastanawiając się kim ona jest. Starsza pani była chuda jak szkielet, ubrana jak nastolatka w króciutką spódniczkę i cieniutki różowy sweterek z wielkim dekoltem. Oblała się chyba całą butelką perfum o zapachu gardenii, bo jej zapach intensywnie gryzł mnie w nos. Człapała w wysokich szpilkach wcale bez gracji. W oczy mi się rzuciły jej wymalowane na różowo i oklejone jakimiś pierdołami długaśne paznokcie. Dziwny człowiek. Ostatnio taki okaz widziałem gdy mój przyjaciel przebrał się na Halloween. Nie wyrażam zgody na kopiowanie treści moich opowiadań i wykorzystywanie moich pomysłów. Wszystkie prawa zastrzeżone.