"- Wampir? Czyli co, woda święcona i te sprawy? - zaczął od razu Stark, którego ta wiadomość natychmiast pobudziła i zapomniał na chwilę o swoich sercowych kłopotach. Musiał wiedzieć. - Krzyże, kołki?
- To są bzdury - powiedział niemal rozbawiony Katell.
- A nietoperze? Zamieniacie się w nietoperze? - kontynuował zafascynowany Stark, który nadal przetwarzał fakt, że przed nim siedzi wampir.
- A to już w ogóle nie wiem, skąd się wzięło.
- Może z filmów? Jak sądzisz. Bo są filmy o wampirach, tam się zamieniają. I woda święcona je zabija. Jezu, jesteś wampirem! Nigdy nie sądziłem, że doczekam takiej chwili...
- Walczyłeś z armią Lokiego, obok siedzi Hulk, mnie nazywasz mrożonką, istnieją inne cywilizacje, niesamowite technologie, które również i ty tworzysz, a dziwisz się na widok wampira? - skomentował Steve, bo choć sam był zaskoczony tą informacją, nie zszokowała go tak jak przyjaciela."
______________________
Wszystko dzieje się po wydarzeniach w filmie "Strażnicy Galaktyki", dalej jest to już raczej moja inwencja twórcza. Ogólnie oglądając MCU drugi raz, uświadomiłam sobie, że przeceniłam swoją pamięć i zdarzenia są pomieszane chronologiczne, choć planowałam trochę inaczej. Niemniej liczę, że nie będzie to przeszkadzać w odbiorze. :3
Carmen znalazła się na polanie w niewłaściwym czasie - a przynajmniej tak myślała. Młoda wampirzyca nie zdawała sobie jednak sprawy, że ten niewłaściwy czas popcha ją wprost w ramiona przeznaczenia, a konkretnie Alfy Richarda - jej przeznaczonego. Wampiry i wilkołaki od lat są największymi wrogami, ale oni nie mają zamiaru rezygnować ze swojej miłości. W końcu to przeznaczenie ich połączyło, więc obydwoje nie mają tu za dużo do gadania.
Fragment:
"- Nie będę powtarzał, do cholery. Jeżeli tego nie zrobisz, bez wahania cię zabiję - warknął w moją stronę. Jak prawdziwy wilk. A na mojej skórze pojawiły się dreszcze. Czy mi się to właśnie spodobało?
Zawsze uważałam się za osobę silną, o silnym charakterze i trudną do zmanipulowania. Teraz jednak moje wcześniejsze przemyślenia zostały solidnie zachwiane, a to dlatego, że jego władczy głos działał także na mnie. Kolejny raz poczułam się jak w tym głupim śnie - moje ciało mnie zdradzało, dlatego nieśmiało podniosłam głowę i zaczęłam sunąć wzrokiem po jego sylwetce aż nie dotarłam do brązowych, błyszczących oczu, w których widziałam swoje odbicie, a to było zdecydowanie ładniejsze niż odbicie w lustrze! Były przepiękne. Takich oczu nie da się zapomnieć, będą mi się śniły po nocach!
Zawiał silny wiatr, zagwizdało mi w uszach. Ten cholerny zdrajca najpierw odgarnął moje włosy z twarzy, a następnie ściągnął całą perukę. Cholera jasna! Teraz wszyscy mieli widok na moje fioletowe włosy. Nie wiem, dlaczego, ale jeszcze raz spojrzałam na Alfę. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle ogarnął mnie dziwny spokój. Jego tęczówki z brązowych, zmieniły kolor na krwiście czerwony.
Dwa wilkołaki puściły mnie, a z ust Richarda wydobyło się tylko jedno słowo:
- Moja!
Cholera, a co z moimi soczewkami!?"