"Co do samego Vincenta... Był to chłopak nieco dziwny- roztrzepany, cichy, błądzący myślami hen za horyzont w odległe światy, a przy tym zadziwiająco pojętny- tylko chwycił rzemiosło w ręce, a już szło mu, jakby tydzień nic innego nie robił. Miał delikatne, długie palce- grał i na skrzypcach, i pianinie panienki Margaret, jeśli akurat panienka pozwoliła. I na piszczałkach szło mu dobrze, i na flecie co nieco umiał. A malował ślicznie i wiersze pisał, i strugał piękne zabawki dla młodszych dzieci, kiedy go poprosiły." Czyli coś co urodziło się w mojej głowie po obejrzeniu "Twój Vincent". I nie, Vincent z opisu to nie van Gogh. To po prostu Vincent. 🅿︎🅸︎🆂︎🅰︎🅽︎🅴︎: 30.05.2019