Czasem myślę, że wolałbym nie być człowiekiem. Nie martwić się wolną wolą ani innymi typowo ludzkimi problemami. Po prostu egzystować jako nieświadoma życia forma i pewnego, nieokreślonego dnia lub nocy zostać wchłonięty przez inną formę, potężniejszą, o wyższej hierarchii. "Człowiek jest wobec wszechświata zaledwie trzciną, ale trzciną myślącą", powiedział kiedyś ktoś mądry. Zgadzam się z tym w połowie. Nie uważam tego za szanse dla człowieka. Raczej za przekleństwo, za ostatecznego oprawcę, który prędzej, czy później dopadnie każdego i zrobi z niego przeciętne, zmielone na pył zwierzę. Wystarczy jeden bodziec, jedno losowe zdarzenie, jeden cios w mordę od świata - cała świadomość sypie się jak domek z kart, jak domino, potrącone przez Boga.
Historia człowieka, który walczy z własnym umysłem i wspomnieniami, które wydają się być mniej realne niż jego własne istnienie.