"Tak, jestem potworem. Potworem, z którym musisz walczyć. Ale ja nie zrobię ci krzywdy. Jestem powodem, dla którego mogłaś wrócić. I będę powodem, dla którego będziesz mogła zostać. Nie pozwolę ci się pokonać. Bez magicznego jo-jo nie jesteś w stanie się odczarować. Już zawsze zostaniesz tutaj, ze mną, w tej postaci... "
***
Co by było, gdyby Biedronka źle zinterpretowała wskazówkę Szczęśliwego Trafu?
Tego feralnego dnia, jedna pomyłka przesądza o życiu wielu Paryżan. Biedronka traci status uwielbianej i kochanej superbohaterki, a Władca Ciem przybliża się do realizacji swojego mrocznego marzenia.
Marinette, również jako Biedronka, musi zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Jednak mimo wsparcia ze strony swoich przyjaciół, staje na granicy własnej wytrzymałości - zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
Jak potoczą się losy przyjaciół? Czy Władca Ciem wreszcie spełni swoje marzenie? I czy Biedronka zdoła przywrócić status uwielbianej superbohaterki Paryża?
Zapraszam do czytania!
Przed Wami naprawdę sporych wielkości opowiadanie, którego akcja ulokowana jest w okolicach drugiego odcinka sezonu #3. Stąd też może okazać się, że niektóre fakty oraz supermoce bohaterów będą nieco rozbieżne w stosunku do oryginału. Proszę o wyrozumiałość! :)
Dziękuję za uwagę, życzę mile spędzonego czasu przy "Kryzysie Bohatera"!
.TidBeat
Elsa wiedzie w miarę spokojne życie w Arendell. Dogaduje się ze swoją siostrą, Anną i jej chłopakiem, Kristoff'em. Wszystko pięknie i nagle zjawia się On...
" Najpierw wzniosłam dwa lodowe mury po jego bokach, a potem dorobiłam trzeci, który poruszał się i zmuszał go do cofania się.
- Ej! - żachnął się - Łooo! - zawołał wypadając z balkonu.
Chociaż wiedziałam, że umie latać poczułam irracjonalny lęk. Podbiegłam do barierki i wychyliłam się. Nagle coś porwało mnie w powietrze. Pisnęłam. Okazało się, że chłopak złapał mnie w pasie i gdzieś lecieliśmy.
- Puszczaj! - krzyknęłam oburzona. Byliśmy już nad Arendell.
- Wedle życzenia - powiedział i zwolnił uścisk. Wydarłam się na całe gardło. Złapał mnie tuż nad dachem zamku. - Wiesz jak pięknie wygląda zorza z bliska?
- Nie! Nie próbuj!!! - wrzeszczałam i szarpałam się, ale mnie ignorował, wzlatując coraz wyżej i wyżej. A im wyżej tym rzadsze powietrze, więc powoli słabłam. - Nie... Nie mogę... od... chać... - wyszeptałam, gdy znaleźliśmy się przy zorzy. Nie miałam czym oddychać. Po chwili ogarnęła mnie ciemność."