Kiedy próbował drugi raz targnąć na własne życie, nie widział przed sobą niczego istotnego. Natomiast gdy czerwcowego wieczoru znalazł wychudzonego i samotnego psiaka przywiązanego nad brzegiem rzeki do starego drzewa, wtedy postanowił odłożyć swoje plany na później, z okropnym uczuciem beznadziejności wracając do rodzinnego domu. I tamtego momentu właśnie popełnił jeden znaczący i karygodny błąd, z którym będzie musiał się zmierzyć w cztery oczy. Drewniany domek na drzewie stanął w płomieniach, demony nocy uśmiechały się pełnie, a napastnik, jednocześnie będąc ofiarą, zapłakał ostatni raz.