~Wraz z pójściem do liceum mamy dla siebie mniej czasu i widujemy się jedynie na korytarzu bądź w ławce, co nie przeszkadza mi w dużej mierze, bo nadal się bardzo dobrze dogadujemy, tylko teraz, w świetle upragnionej już przez nas szesnastki, tak jak sobie wymarzyłyśmy lata temu, siedząc późnym wieczorem, gdy gwiazdy kontrastowały z granatowym niebem, na rampie starej hurtownii i popijając schłodzoną oranżadę kupioną chwilę przed zamknięciem sklepu z ulicy naprzeciwko, mamy swoje miłości, jesteśmy w szkole średniej, gdzie zasady i życie towarzyskie nie idą razem w parze. Co prawda, Hania i jej związkek z F.K. jest na poważnie, a chociaż na taki się zapowiada, to ja, podobno ta bardziej dojrzała i skupiona na miłości, część kobiecej mentalności naszej dwójki oraz Aaron nadal jesteśmy na etapie udawania i wszystko musimy pozorwać. Czuję, iż robimy to na pokaz, chociaż w jakimś małym stopniu, a mimo, że liczę na coś więcej każdego ranka, w myślach gonię go chłodnym wieczorem, a popołudniami zwyczajnie odpuszczam, gdyż to, czego pragnę, staje się w sensie fałszywym spełnieniem marzenia, nadal mnie nie zaspokaja. Tak w kółko. Dzień w dzień. Mój problem może rozwinąć najczystrze i proste powiedzenie faktów chłopakowi o tym, co czuję, gdy mam liczną okazję spojrzeć w jego zielonkawo-brązowe oczy przepełnione troską w niekorzystnych sytuacjach bądź szczęściem w wolnej chwili, ale czyż to nie właśnie prawda jest najtrudniejsza do powiedzenia? Jej boimy się w szczególności, bo przecież odrobina może nas głeboko skrzywdzić, nawet gdy czujemy przy sobie ciepło bliskości zaufanej nam osoby i odczuwana jest, chłodna jak poranne powietrze, ulga, to czasem zaszywa nas nagły atak obawy, a na myśl przychdzą słowa "A jeśli nie mam racji i mnie odrzuci?".Todos los derechos reservados