Demetria jak zwykle była spóźniona. Pierwszy dzień pracy wcale nie miał tak wyglądać, ale jej bałaganiarstwo w maleńkim-ogromnym stopniu utrudniło zrobienie wszystkiego na czas. Gdy najpóźniejszy autobus, na jaki mogła sobie pozwolić, odjechał, zupełnie nie zwracając przy tym na nią uwagi, Demetria zagotowała ze zrezygnowania i złości na samą siebie. Na ratunek przyszedł jednak przemiły jegomość z krzywym, rozbawionym uśmiechem proponujący podwózkę. Lekko zaniepokojona wsiadła do samochodu, niepewna, czy dobrze robi pakując się do auta zupełnie obcego faceta. Ale co innego jej pozostało?
We wnętrzu dudniącego od głośnej, rockowej muzyki pojazdu dziewczyna czuła się co najmniej niezręcznie, nie tylko przez obecność specyficznego blondyna, ale również przez agresywne, mocne brzmienie wydobywające się z radia, a do którego nie była ani trochę przyzwyczajona. Była wściekła, dudniło jej w klatce piersiowej a głowa zaczęła boleć od dzikich wrzasków wokalisty, ale - jakby nie patrzeć - przemiły kierowca miał zamiar zmienić jej podejście- nie tylko do rocka.