Dwóch strażników łapie mnie za ręce, a ja próbuje się wyszarpać z ich uścisków, są bardzo silni i udaje mi się wyrwać ale po chwili łapią mnie ponownie, zanim przywalę kolejnemu strażnikowi. Kątem oka widzę jednego ze strażników, który leży na ziemi. Z jego nosa i ust leci krew oraz ma sporą ranę na czole. Koło niego leży jakaś rura, dzięki której strażnik jest w takim stanie, jakim jest. Wszystko winna Bellamy'ego. Trzeba było podlać te kwiaty, gdy mnie nie było... W drodze do niego, aby to mu przywalić napotkałam strażnika, który nie chciał mnie przepuścić dalej, z racji później godziny i nie wytrzymałam... Na szczęście nie mam jeszcze 18 lat, więc nie wypuszczą mnie w kosmos. ----- Macie taki, mam nadzieje, fajny począteczek dla tej historii, która będzie się dziać w 1 sezonie The 100! Ale będzie się bardzo różnić. Jeśli nie oglądałeś tego serialu, to nic nie stoi na przeszkodzie aby przeczytać ten fanfik, bo naprawdę, wszystko zmieniłam. Chyba zbyt mocno poniosła mnie wyobraźnia haha 💗 Zapraszam do czytania! 💛🧡