Stanęłam niechętnie przed lustrem, przez chwilę obserwowałam siebie i swoje ciało. Czułam się w nim okropnie, gdyby wszystko potoczyło się inaczej wtedy stałabym w wielkim salonie i wyglądałabym jak milion dolarów, ale nie. Przeszłość doprowadziła do tego, że znalazłam się w ciasnym mieszkaniu, które opłacało państwo, z nadwagą i niezadbanym wyglądem, to była codzienność od kilku lat. Może gdybym mogła zakryć wtedy te blizny po szwach niżej klatki piersiowej zapomniałabym już dawno, ale ten ślad przypominał wszystko. Z dnia na dzień objawiało się to coraz częściej, mroczki przed oczami i urywki z tamtego zdarzenia, rozpędzony samochód, ta piosenka w tle i ten widok, to była moja wina, zabiłam go...