Wielka miłość, serniczek i tajemnica sprzed lat...
"Wszystko zaczęło się od tego nieszczęsnego graffiti.
Czerwone, koślawe litery pyszniły się na szarej ścianie czteropiętrowego bloku przy ulicy Długiej. Ulica była długa jedynie z nazwy, bo mieściło się na niej ledwie kilka bloków, bar Niedźwiadek, sklep wędkarsko-zoologiczny i jedna podejrzana budka z czerwonym szyldem, do której dzieciakom nigdy nie wolno było wchodzić. Wszyscy mieli dziwne teorie, co też tam może się mieścić, lecz odkąd grubawa sprzedawczyni pogoniła kiedyś szczotką chłopaków, którzy odważyli się zaglądać przez szybę, skończyło się tylko na mrożących krew w żyłach legendach. Wziąwszy jednak pod uwagę fakt, że ulica Długa była w istocie krótka jak życie muszki owocówki, prawdopodobieństwo, że którykolwiek z mieszkańców nie zauważy napisu „KOCHAM CIĘ KASIA MARECZEK", było bliskie zeru."