Gdy byłem dzieciakiem, to znałem Żydówkę, Żydówka się za nas modliła, gdy ja nie umiałem. Łukasz mieszka w Polsce, konkretniej w Bydgoszczy. Wychował się na bydgoskim osiedlu w towarzystwie narkomanów, złodziei, alkoholików, rządnych awantur, ateistów, katolików, homofobów i przestępców. A w całym tym potencjalnym moralnie złem siedziała w tajemnicy maleńka Żydówka. Kiedy chłopcy dorastali i zaczynali się bić ona wychodziła razem z nimi. Widziała jak okładają się pięściami, ręce miała schowane w kieszeniach i modliła się w jeżyku Hebrajskim mamrocząc pod nosem wyuczone formułki z namaszczeniem rozszarpując chusteczki w kieszeni spodni. Gdy któryś z jej przyjaciół oberwał w bójce spotykali się pod blokiem Macieja, a wtedy ona, przemycając apteczkę matki, wyjmowała plastry, bandaże i przeklętą wodę utlenioną. Nucąc pod nosem żydowskie pieśni oczyszczała rany. Nie raz pytali jak to jest być Żydem i czy nie łatwiej przestać? Jej rodzice w końcu nie praktykowali i wcale nie czuli się zjednoczeni z narodem Izraela. Z rozbawieniem kręciła wtedy głową i cierpliwie tłumaczyła, że Jahwe obiecał jej szczęśliwe miejsce na tym świecie, ziemię obiecaną i będzie na nie czekać, by wyrwać się z polskiego miasta. Kochali ją. Maciej i Borys i Łukasz i inni. Wszyscy mieli ją za młodszą siostrę. Cierpliwą, mądrą, delikatną, kobiecą, a przede wszystkim obeznaną w ich środowisku. Aż nastał szary dzień listopada, kiedy poszli bez niej do gimnazjum, w mieszkaniu znaleziono cuchnącego truposza, a dziewczyna zniknęła bez śladu. Gdzie była kilka lat? Dlaczego tak się wydarzyło? Ostatecznie wróciła i chciała znów modlić się za braci.All Rights Reserved
1 part