Dwie kreski. Niebieskie, krzyżują się w połowie. Podnoszę wzrok, by upewnić się, że drzwi łazienki są zamknięte. Są. Wstaję z podłogi, podchodzę do umywalki i opłukuję twarz zimną wodą. Nadal tam są, nadal niebieskie i nadal skrzyżowane. Ostrożnie spoglądam na siebie w lustrze, żeby - gdyby takowe wystąpiły - zauważyć pierwsze zmiany w moim wyglądzie. Ale ich nie zauważam. Jedyna widoczna zmiana, to mój tusz do rzęs, który normalnie spoczywa na moich rzęsach, teraz strugami spływa po moich policzkach. Nie płaczę, to tylko woda, którą opłukałam twarz. Sprawdziłam.