Z czarnych wód tafli wysuwa się z wolna, twarz uniesiona ku górze, W maskę szkarłatną przyobleczny, wraca w straceńczej naturze. Szczeznąć był winien wśród ogni gryzących, eony nim światów poczęcie, Lecz czas jego jednak niepoliczony - nie mógł, a skruszył pieczęcie. Sunie wraz z zorzą zdrajca wszechrzeczy - choć urwał, nie złamał kajdanek A w dłoniach przedmiot obłudnej winy - dzierży żelazny kaganek.All Rights Reserved
1 part