Patrząc na ludzi chowałam głowę w piach. Zazdrościłam im. Nie wszystkiego. Tego, że mieli rodzinę. Rodziców którzy wskoczyli by za nimi w ogień. Ja mimo ich posiadania byłam spisana na siebie, ale jak każdy zaslugiwałam na szczęście! ,, Krew lała się bezustannie i powoli spływała mi z nadgarstka do palców, skapując na zimne kafelki. ʼʼ Miałam straszne życie. Nawet nie liczyłam na to, że kiedyś pojawi się ktoś, kto zmieni je o 180 stopni...