Spotkali się przez zbieg okoliczności, a ich losy nie splotłyby się na dłużej. Nigdy.
Mawiają, że kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę. To powiedzenie jednak jest zbyt dosłownie wzięte przez Marka, któremu grozi eksmisja z mieszkania, a niedawno stracił pracę. W tak przełomowym momencie, postanawia... rzucić wszystko i roztwonić oszczędności na wymarzoną podróż dookoła Islandii, nie myśląc o jutrze. W trakcie wycieczki, napatacza się na zbłąkanego autostopowicza, któremu oferuje podwózkę, w zamian za towarzystwo.
Jednakże nowo poznany Einar przechodzi przez trudny okres. Niedawno stracił zdolność do wykonywania zawodu marynarza, a widok morza oraz długi czas rozłąki z córeczką jeszcze bardziej wzmagają przygnębienie. Dodatkowo spóźnił się na autobus, a złapanie stopa to ostatnia rzecz, na którą ma ochotę. Tkwiąc w jednym Jeepie z za bardzo wygadanym kierowcą, okazuje się, że ten rok może być jeszcze gorszy.
Po dotarciu na miejsce, mieli się rozdzielić i już nigdy więcej nie zobaczyć.
Gdyby nie chwila nieuwagi, która wplotła ich w sieć kłamstw.