Kobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obrócił. „Twój pies wiernie czekał w budzie." Słowa zabolały, a drżący głos, którego nie słyszała od miesięcy, tylko wzmógł cierpienie. I - Nieoficjalnie II - Chłód z dedykacją dla mariposki z podziękowaniami dla missAxr