Przewróciłem się i sturlałem ze wzniesienia. Wtedy on mnie dopadł. Złapał oburącz za ramiona i podniósł do góry. Dotykałem stopami ziemi, ale nie mogłem się ruszyć. Czułem jego zaciśnięte dłonie na moich kościstych ramionach.
- To tylko gra, to tylko taka gra - powtarzałem, rycząc na całego.
- Robisz wszystko, co każą ci koledzy? - wykrzyczał niskim, chrapliwym głosem dziwak. Poczułem jego nieświeży oddech i dopiero teraz doszedł do mnie smród spoconego i niemytego od tygodni ciała. - Co by się stało jakbyś odmówił? Przestaliby cię lubić? Zadawać z tobą? A może wreszcie stałbyś się mężczyzną?