Kontynuacja drugiej części "Annie".
Gdyby ktoś kiedyś zapytał tę wysoką, drobną, rudowłosą kobietę, czy żałuje, spojrzałaby na rozmówcę z politowaniem, pytając tak, jak teraz pytała Samuela:
- Czego dokładniej miałabym żałować? Tego, że przez tego niesamowitego człowieka nauczyłam się bezgranicznie ufać, kochać i wybaczać? Tego, że dał mi wszystko, o czym marzyłam? Tego, że nie wyspałam się przez cztery lata za sprawą naszych dzieci i jest to jedna z najpiękniejszych rzeczy jaka mnie spotkała, czy tego, że wołają na mnie "Styles", bo ten głupek uparł się, że nie będzie przy moim imieniu nazwiska z myślnikiem? Nigdy nie sądziłam, że moje życie będzie tak wyglądać... - Pogłaskała się po zaokrąglonym brzuchu, uśmiechając się lekko. - On jest moim wszystkim, Sam. Nie żałuję ani jednej sekundy...
- A nie żałujesz tego, że to ty spełniłaś jego marzenia, składając mu obietnicę ze świadomością, że może być tak, że pewnego dnia zostanie z tym wszystkim całkiem sam?
Annie zacisnęła wargi, czując, jak szklą jej się oczy.
- Jest silniejszy, niż myśli, Sammy...
Mówią, że każda historia kiedyś się kończy.
Tak mówią.
Wszelkie prawa zastrzeżone @patrynias, 2020-2023
Okładka mojego autorstwa.
Wszystko zaczęło się od jednej krótkiej rozmowy pod klubem. Ona nie wiedziała, kim on jest, a on w końcu doczekał się momentu, w którym jakaś dziewczyna nie piszczała na jego widok. Właśnie ten fakt zwrócił na nią jego uwagę.
Co jeżeli rozmowa pod klubem doprowadzi do lawiny różnych niewyjaśnionych uczuć i wydarzeń?
A jeśli tylko jedna strona coś poczuje, a druga nie będzie potrafić?
„Stałam bijąc się z myślami, gdy w końcu to zrobiłam. Pierwszy raz to JA go pocałowałam i już zmieszana chciałam się odsunąć, gdy siatkarz przyciągnął mnie do siebie. Nie obchodziło mnie, że zapewne w salonie znajdował się Kuba. Chciałam się posunąć trochę dalej, gdy usłyszeliśmy wołanie Kuby z salonu.
- Tomek, Sylwia dzwoni! - i to sprawiło, że zmieszana odsunęłam się od chłopaka przerywając pocałunek.
- Nie powinnam tego robić - powiedziałam zmieszana zaistniałą sytuacją - Wracam w sobotę wieczorem, ale w niedzielę rano cię odwiozę, tak jak ustaliliśmy - dodałam i odwróciłam się, żeby wrócić do samochodu. Chłopak coś jeszcze wołał, ale nie słyszałam i nie cofałam się."