Wyobraź sobie słoneczne, tętniące życiem miasto na Florydzie.
Wyobraź sobie dwie osoby, żyjące w zupełnie innych światach, nie mające prawa się spotkać.
Wyobraź sobie rozgwieżdżone niebo, szum fal w oddali, ostrożny dotyk dłoni, cichy śmiech i wyszeptane słowo kocham.
Wyobraź sobie pustkę, ciszę, nieustanne czekanie, samotność liczoną w latach, walkę ze światem i niewypowiedziane żegnaj.
Połączeni przez przypadek.
Rozdzieleni przez marzenie.
Odmienieni przez życie.
"Chciał zostać w tym miejscu na zawsze. Chciał, by ta chwila trwała wiecznie, ale nie minęła godzina, a szatyn stwierdził, że czas wracać na podwieczorek i moment został przerwany. Tristan wiedział, że tak będzie też za dwa miesiące, po prostu pewnego dnia Julian spojrzy na niego i powie żegnaj, a on z całych sił będzie starał się powiedzieć do zobaczenia."
,,Nie jestem mordercą"
Powiedział mi to pewnego dnia. Był cały we łzach. Patrzenie w jego oczy sprawiało, że miękły mi kolana. Chciałem mu wierzyć.
Ale każde z jego słów ważyło więcej, niż mógłbym udźwignąć... Może jednak nie mówił prawdy?