Za kilka miesięcy napiszę egzaminy, moja wiedza zostanie poddana stresującej weryfikacji i bezwzględnej oceny. Denerwuje się? Owszem, niezmiernie.
Od dziecka miałam dobre wyniki w nauce i same wyróżnienia. Zawsze sprawiało to, że czułam się piekielnie wyróżniona i doceniona. Życie potoczyło się u mnie nieodpowiednim torem, bardzo niezdrowym i takim sposobem nauka została przełożona nade wszystko i stała się podstawą mojego egzystowania. Lubię się uczyć, lubię być zorganizowana, kocham pracę, kocham dowiadywać się nowych rzeczy. A co jest główną nagrodą, motywacją? Zacięta walka o pierwsze miejsce, uznanie i respekt. Szczerze żywię nadzieję, że nie wprowadzę nikogo w logiczny błąd i nie zacznie rozumować jak ja-osoba chora, niezrównoważona. Piszę to w dwóch celach, związanych (o ironio!) ze sobą. Pierwszy to czysty cel edukacyjny, aby ludzie inteligentni dostrzegli charakterystyczne zachowania maniaka, dostrzegła główne cechy zaburzenia. Drugi następuje z myśli zaburzonego, a dotyczy on pilnego rejestru swoich postępów w zmianach struktury mózgu i poddaniu analizie swoich osiągnięć.
Dlaczego 'dramaty uczniowskie'? Przecież nadmiernie miłuję dziedzinę jaką jest edukacja. Owszem, nie zmienia to faktu, że takie zamiłowanie jest dramatyczne i bardzo przykre. Jest to z pewnością patologiczna miłość, z piekielnie groźnym tyranem. Tak więc zachęcam do czytania.