Lubię krasoludy... Naprawdę. Lubię tych brodatych pijaków. Na tyle ich lubię, że wkręciłam w swój kanon ichniego Szarego Strażnika. A oto co spłodziła moja zbyt wybujała ambicja, a propo Bohaterów Fereldenu. Deireth jest porządnym gościem, prawym krasnoludem i nieustraszonym Szarym... Niedługo może zaś pójść w ślady swej dobrej przyjaciółki, o ile zechce tak Kongres i on sam, ale Elayne Cousland miała swojego Alistaira. Dei zaś... Dei nie ma nikogo. Puki co. One-Shot. Dla tych gustujących w AeducanXBrosca. Zalążek tego co mam w planach