61 Kapitel Laufend W trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat
Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat
Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew
A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew
- "Przebudzenie"
I śmiejcie się, i płaczcie z zachwytu, przesady
I patrzcie na mnie, patrzcie, bez żadnej żenady
I jedzcie, proszę, jedzcie to ciało, tę duszę
Pożryjcie mnie w całości, hodujcie swą tuszę
- "Wyparcie"
Złote wstęgi, czarne pióra
Nocny błękit i purpura
Zdobią perły moich myśli
Niech się srebrem szkarłat przyśni
Mroczne tony brązów szałem
Oliwkowo-listnym ciałem
Oblekają cichą zieleń
Traw makowych, krwawych kiści
Truskawkowo-lnianych liści
I ich modrych w dal powieleń
- "Wina"
Szlak mój może pobiec dookoła świata
Przez kurhany losów, pod burzowym stropem
Na sercu wciąż blizna, źle przyszyta łata
Co noc sny me zbiera i rzuca pod twe stopy
- "Włóczęga"
Twoja dłoń szepcze "cyt", pieszcząc sennie te kwiaty
Słaby gest muska mrok, rozdzierając mu szaty
Zapach róż pęta czas w fioletowym bezkresie
Pełnym gwiazd, których skry echem morze poniesie
- "Fantazja"
Czart wbił sztylet po rękojeść między nasze dwa narody
I nienawiść wnet zagrała, o piędź ziemi, kroplę wody
Inna krew i inna mowa, inny bóg i kolor szaty
Chociaż obaj żeśmy wyszli z takiej samej kurnej chaty
- "Przeprosiny"
Szkliste pajęczyny, wskorś wiatru rozsnute
W sieciach uwięziły pierwsze skry jutrzenki
Każda drobnym blaskiem jak diament maleńki
Inkrustuje pąki srebrem mgieł okute
- "Rosa"
Wynieś mnie pod kryształ nieba na wichrowym szczycie
Ucisz skały brzmiące lodem, by nie spłoszyć zorzy
Która nocy mir obali podstępnie i skrycie
Ciemność srebrną unicestwi i na marach złoży
- "Serca Zimowe"