Wiersze możliwie dziwne, śmieszne i (w zamierzeniu) śmieszące. Parodia i satyra (choć raczej staram się unikać politycznej) dominują tutaj. UWAGA: wstęp tylko dla czytelników z ważnym paszportem do Absurdlandii.
Rude to oczywiście że gejowe dowidzenia. Kinda enemies to lovers. Książka chociaż pisana całkiem poważnie w cale taką nie jest i proszę nie brać jej do siebie 🙏