Kierowca wyścigowy przed czterdziestką to już praktycznie emeryt. Ja nigdy nie miałem zamiaru ustąpić i oddać korony mistrza. Za bardzo lubiłem wygrywać. Smak szampana na podium potrafi uzależnić. Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Chciałem wszystkim udowodnić że dam radę być najlepszy. Nie potrafiłem pogodzić się z tym, że mogę kiedykolwiek przegrać. Nie lubiłem mojego rywala od samego początku, chociaż widziałem w nim dawnego, aroganckiego siebie. Tamten pamiętny wyścig praktycznie skazał mnie na przymusową emeryturę. Zamiast stać na podium to walczyłem o życie na sali operacyjnej. A to wszystko przez to, że nie potrafiłem odejść we właściwym momencie...