- Judith, prawda? - Usłyszałam tak dobrze mi znany głos za sobą. Nie chcąc się obracać i pokazywać moich czerwonych od płaczu oczu. Stałam w tym samym miejscu próbując go ignorować. - Dostałem twoją walentynkę. - Nastąpiła pauza. Sama wolniej zaczęłam się pakować. Zastanawiałam się, w jaką stronę to pójdzie. Miałam nawet nadzieję, że stanie się tak jak w filmach. Okaże się, że tak samo jak ja coś do mnie czuł. Jednak mała przestroga. Filmy to tylko filmy. Gówna bez żadnego odzwierciedlenia życiowego. Nie mają nic wspólnego z życiem realnym. Jeśli sądziliście, że wyskoczą właśnie teraz białe gołębie i zobaczycie nas w kościele mówiących sławne "tak" to grubo się myliliście. - Chcę być uczciwy, więc oddaje ci kartkę z powrotem i odpowiadam na twoje wyznanie. Chociaż myślę, że już możesz się domyśleć co o tym sądzę. - W moich oczach po raz kolejny zaczęły pojawiać się łzy tego dnia. Spojrzałam na niego szklanymi oczami. Dalej widziałam w nim idealnego chłopca, ale sama w sobie przestałam dostrzegać dobre rzeczy. Byłam niczym. Na ustach miał uśmieszek, który uważałam za cudny i lekko seksowny. Położył kartkę na ławce obok nas i spojrzał mi w oczy. - Słuchaj jeśli to ci poprawi humor, zachowam to w tajemnicy. Nie powiem nikomu o twoim poetyckim wyznaniu miłości, ale raczej nie licz, że ze sobą będziemy. - Wzruszył ramionami i chwycił plecak leżący przy ławce.All Rights Reserved