Pełny tytuł: The Demonic King Chases His Wife: The Rebellious Good-for-Nothing Miss
Ona, uznana zabójczyni XXI wieku, faktycznie przeszła na drugą stronę, by stać się najbardziej bezużyteczną czwartą panną.
On, imperialna wysokość Jin Empire, był pozbawionym emocji, dominującym demonicznym tyranem z niezrównanym talentem.
Wszyscy wiedzieli, że jest idiotyczna i nic nie szkodzi, i znęcali się nad nią, jak im się podoba. Ale tylko on, apodyktyczny tyran z wnikliwym okiem, nie puściłby jej, nawet gdyby od tego zależało jego życie.
Na razie zobaczmy, jak uparte i uparte starcia i rozgrywają się w tym dobrym pokazie ścigającego i ściganego.
Postanowiłam to tłumaczyć, ponieważ oglądałam anime o nazwie Xie Wang Zhui Qi - angielski tytuł to właśnie The Demonic King Chases His Wife. Tytuł pozostawię bez zmian. Wiecie co? Ku mojemu zaskoczeniu, choć anime miało zaledwie około 14 odcinków (ku mojemu żalowi, pocieszało mnie, że miała wyjść w tym roku kontynuacją, ale... Podobnie Tong Ling Fei czyli Psychic Princess) okazało się, że rozdziałów nowelki po angielsku jest ponad 800! Wosh! To będzie dopiero projekt!
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące.
- Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, przekonania, że musisz być przy mnie?
Odsunąłem się, uświadamiając sobie, że wciąż zaciskam dłonie na jej kruchych ramionach. Była wychudzona, sweter wisiał na niej jak na wieszaku. Bałem się pofolgować własnym emocjom w obawie, by nie zrobić jej krzywdy - tak nie powinno być. Wilk powinien być silny.
- Gdy spotykasz Mate, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie jeszcze o kilka kroków. Ciężko usiadła na kanapie, którą wcześniej to ja miałem nieprzyjemność zajmować i objęła się ramionami. Dlaczego wydawała się przy tym taka załamana?
W końcu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu parsknęła krótkim, trochę histerycznym śmiechem.
Parsknęła śmiechem!
- Bardzo ci współczuję - rzuciła. - Ty chyba naprawdę nie wiesz kim jestem.