No to... Wszystko zaczęło się od naszego pierwszego spotkania w dość niecodziennej sytuacji... ---------------- - Powiedz, wykrzycz mi w twarz, że nigdy nic nie znaczyłam! - podniosłam głos. - Jesteś nic nie wartą, pustą szmatą, która nawet do wycierania podłogi by się nie nadała! - wykrzyczał patrząc mi prosto w oczy. - Teraz twoja kolej. Odsunęłam się od niego. Po chwili zawachania odpowiedziałam... - Jesteś najwspanialszą osobą, którą kiedykolwiek spotkałam w swoim życiu. Kocham Cię mimo wszystko... - szepnęłam ledwo powstrzymując łzy. Nastała głucha cisza.