- Idziemy? Został nam ostatni dom - mruknął po chwili szatyn, rzucając za siebie papierek po czekoladowym cukierku, którego chwilę temu zdążył zjeść.
Roześmiane dzieciaki, oraz nastolatkowie, chadzać w przebraniach po domach, zbierali cukierki. Co się dziwić, w końcu mamy Halloween, wiele osób obchodzi to święto. Oni również tego wieczoru postanowili zebrać trochę łakoci. Siedzieli właśnie na jednym z betonowych, kamiennych murków, opierając się o rosnące w tej okolicy jedno z drzew.
- Idziemy - odparł nieśmiało blondyn, jakby przez chwilę się wahał, jednak po chwili jego wątpliwości zostały rozwiane, a strach ulotnił się. Starszy pomógł mu wstać, i razem ruszyli w stronę owego, ostatniego domu.
Stalowe tęczówki spotkały się z jej brązowymi, co na chwilę wstrzymało jej oddech, dosłownie jakby zapomniała jak się oddycha. Uczucie było dziwne, intensywne, ale na jej szczęście tylko chwilowe. Jego wzrok nie był wypełniony pogardą czy obrzydzeniem, wydawał się naprawdę neutralny i jednocześnie zmęczony. Kto z nich nie był zmęczony? Stał w towarzystwie swojej matki, która wydawała się bledsza i szczuplejsza niż zwykle. Widać było, że wojna ich również dotknęła z tej nieprzyjemnej strony.
****
Akcja dzieje się po wojnie. Wszyscy wracają na ostatni rok do Hogwartu. Postacie które zginęły w książce, pojawiają się jako żyjące, nie zginęły w czasie wojny.
To moje pierwsze Dramione, prośba o wyrozumiałość x