Naznaczeni:Śmierć
  • Reads 566
  • Votes 48
  • Parts 13
  • Reads 566
  • Votes 48
  • Parts 13
Ongoing, First published May 14, 2020
Każdy chyba zna czterech jeźdźców apokalipsy, ale czy każdy wie, że co jakieś dwadzieścia lat w kilku rodzinach spokrewnionych ze sobą rodzą się dzieci, którzy zostają naznaczeni przez kolejno jeźdźców i jeszcze kogoś. Kiedy naznaczony kończy szesnaście lat na jego drodze staje zwierze, które odpowiada jeźdźcowi lub piątej istocie. Mają za zadanie pomagać naznaczonym. 

Arielle jest zwykłą siedemnastolatką, gdy do jej klasy dołączają rok starsza czwórka chłopaków. Trzymają się raczej razem i nie rozmawiają z resztą, co interesuje dziewczynę. Jednak najbardziej interesuję ją białowłosy i jego zimne niebieskie oczy. 
Czy Arielle słusznie postąpi chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o tych chłopakach?
Co ją połączy z białowłosym?
All Rights Reserved
Sign up to add Naznaczeni:Śmierć to your library and receive updates
or
#774apokalipsa
Content Guidelines
You may also like
You may also like
Slide 1 of 10
Mate cover
PÓŁ KRÓLESTWA - MIŁOŚĆ / SMOKI / WAMPIRY [18+] cover
Miecz Głębin cover
Dżin cover
The Villain Discovered My Identity (PL translate) cover
~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse} cover
Krwawy Książę cover
To deny the route cover
Dziedzictwo Krwi {Hyunlix} cover
A Fortune Telling Princess (pl translate) cover

Mate

42 parts Complete

- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące. - Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, przekonania, że musisz być przy mnie? Odsunąłem się, uświadamiając sobie, że wciąż zaciskam dłonie na jej kruchych ramionach. Była wychudzona, sweter wisiał na niej jak na wieszaku. Bałem się pofolgować własnym emocjom w obawie, by nie zrobić jej krzywdy - tak nie powinno być. Wilk powinien być silny. - Gdy spotykasz Mate, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Dziewczyna odsunęła się ode mnie jeszcze o kilka kroków. Ciężko usiadła na kanapie, którą wcześniej to ja miałem nieprzyjemność zajmować i objęła się ramionami. Dlaczego wydawała się przy tym taka załamana? W końcu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu parsknęła krótkim, trochę histerycznym śmiechem. Parsknęła śmiechem! - Bardzo ci współczuję - rzuciła. - Ty chyba naprawdę nie wiesz kim jestem.