Wyszedłem, jak obiecałem, taki był plan. Uwolniłem się, ale nie jestem wolny. Nie czuję wolności. To ciężkie. Bardzo trudno jest udawać, że to wszystko przebiegło "dobrze", choć szczerze to bym tak nie powiedział. To wszystko co się stało, całe te szaleńcze wybuchy i rozmowy podczas Snów tych z Pobojowiska... Chciałbym powiedzieć, że to nasze sny, ale nie są do końca moje. Nie umiem śnić. Czasem widzę tylko otaczający mnie świat marzeń, na który nie wpływam. Jakimś cudem to działało jakbym śnił, ale... Znów się budzę.. Na pozór wszystko jest dobrze, w końcu są wolni. Mnie wciąż coś dręczy. Nie umiem żyć z nimi. Po tym całym czasie, który byłem jedynie sam, czuję się okropnie niekomfortowo będąc w ich otoczeniu. Wykorzystują mnie. Mimo to mam wrażenie, że nie jestem tak pusty jak mi się wydawało. Pobojowisko rozwija się, ale zza granic nadchodzi niebezpieczeństwo. Mamy póki co mury i barykady. Jeszcze to jakoś się trzyma, ale... To wszystko pęka. Załamuje się. Jeśli tego nie powstrzymam, nasz plan ratowania ludzkości przed Ludźmi popadnie w ruinę, której tym razem nie będą w stanie uratować. Świat jest głośny, a ja milknę. ‹----------------------------------------------------------› Oto kontynuacja Dystrofii. Jeśli ktoś nie czytał - serdecznie zapraszam, ale chyba ta niewiedza nie szkodzi w czytaniu 😊 30.06.2020 - #24 w rankingu Sci-Fi