Ania szturchnęła mnie w bok na co głośno się zaśmiałam niemalże potykając się o własne nogi, na co brunetka wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. Inga, za dużo alkoholu... Stanowczo za dużo... Nasze pijackie śmiechy widocznie zwróciły uwagę przechodniów, którzy albo wracali z imprezy albo dla nich noc dopiero się zaczęła. Nagle usłyszałam czyjeś krzyki i natychmiast się odwróciłam łapiąc ostrość obrazu. Jakiś typ w kapturze uciekał mocno trzymając mały plecak w ręce, a za nim biegła ciemnowłosa laska doganiając go dokładnie obok nas. Napastnik od razu złapał ją za katane i popchnął na chodnik podrywając się do ponownej ucieczki. Kradzież? Nie na mojej warcie gościu. Zrobiłam dwa kroki szarpiąc typa za bluzę, aż ten przewrócił się na plecy puszczając plecak, w jego oczach znajdowało się zdezorientowanie. Puściłam kawałek materiału patrząc gniewnie w jego stronę, na co chłopak szybko wstał i uciekł z prędkością światła. Dziewczyna patrzyła wkurzona na znikający zarys sylwetki napastnika poczym szybko wzięła plecak patrząc na mnie przelotnie. -Wszytsko okej?- spytałam kiedy ciemnowłosa zaczęła się oddalać. -Nie mam teraz czasu- oddała szybko odwracając się w moją stronę dalej idąc. -Dlaczego uciekasz?- zmarszczyłam brwi. -Spieszę się- to ostatnie słowa jakie od niej usłyszałam zniknęła z mojego pola widzenia. Ciekawe kto normalny śpieszy się w sobotę o trzeciej nad ranem... -WOW- usłyszałam za sobą głos przyjaciółki-Albo jestem mega zalana, albo to co się przed chwilą stało to jakiś żart.