''Mam samolot w środku nocy, nie masz nic przeciwko?
Prawie kogoś zabiłem, nie masz nic przeciwko?
Dałem ci coś czego nigdy nie oddasz, nie masz nic przeciwko?
Widziałaś swoją twarz jak zawał serca, nie masz nic przeciwko?
Byłem spóźniony, ale przybyłem
Przepraszam, ale wolałbym ćpać, niż patrzeć na śmierć mojej rodziny
Przesadzamy, i ty i ja
Myślę, że zrobiłem coś strasznego twojemu ciału, nie masz nic przeciwko?
Zadałem twojej matce cierpienie, nie masz nic przeciwko?
Tak samo zraniłem twojego brata, nie masz nic przeciwko?
Myślałem o samobójstwie, nie masz nic przeciwko?
Kocham cię, nie masz nic przeciwko?
Zadałem twojej matce cierpienie, nie masz nic przeciwko?
Tak samo zraniłem twojego brata, nie masz nic przeciwko?
Myślałem o samobójstwie, nie masz nic przeciwko?
Kocham cię, nie masz nic przeciwko? ''
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."