Idealne, zaplanowane życie do trzydziestki? Dobry żart. Odkąd tylko pamiętam, zawsze kochałam planować. Trudno stwierdzić skąd mi się to wzięło. Być może lubiłam mieć stuprocentową kontrolę nad swoim życiem. Zawsze dawało mi to spokój ducha i poczucie bezpieczeństwa. Miałam zaplanowany każdy moment w swoim życiu. Planowałam wszystko, bardzo dokładnie, uwzględniając wszystkie moje postanowienia i cele. Wyjście z liceum z możliwie jak najlepszym wynikiem, dostanie się na wymarzone studia i ukończenie ich, znalezienie chłopaka i ślub przed dwudziestym piątym rokiem życia, znalezienie wymarzonej pracy, zamieszkanie w dużym, rodzinnym domu oraz pierwsze dziecko przed trzydziestką.
Nie przewidziałam tylko jednego, drobnego szczegółu.Osiemnastych urodzin. Impreza niespodzianka. Klub, muzyka, światła, o jeden drink za dużo, przystojny nieznajomy... BUM, moje świetnie zaplanowane życie odleciało niczym nic nieznacząca mydlana bańka.
Liceum ukończyłam z brzuchem wielkości melona, zastanawiając się, czy dam sobie radę ze zmienianiem pieluch. Co z ojcem dziecka? Proste, stchórzył. Stchórzył i uciekł przed odpowiedzialnością.
To jeszcze nic.
Cała zabawa zaczęła się, gdy po czterech latach, nasze drogi ponownie się skrzyżowały, a on nawet mnie nie poznał. W sumie, co się dziwić... w końcu spędziliśmy razem tylko jedną noc, która, swoją drogą, wywróciła moje życie do góry nogami...
Nigdy nie pomyślałabym, że przez lata żyłam w kłamstwie...All Rights Reserved