Kiedy May zginęła w strasznych okolicznościach Tony i Peter nie mogli sobie poradzić. Zwłaszcza Peter, na którego spadła cała wina. Obydwoje kochali May więc Tony z tej miłości wziął pod opiekę nastolatka. Nie wierzył w teorię, że to właśnie Peter jest winien temu co się wydarzyło. Nie osądził go tak jak każdy inny. Skoro May go kochała to on po prostu nie mógł go zostawić. Teraz Peter nie chcę się odzywać, a Tony nie chcę go do tego zmuszać. Widzi w nim siebie sprzed lat. Małymi krokami przekonuje do siebie chłopaka, budując cienką nić zaufania wiedząc, że jeden gwałtowny ruch lub złe słowo na nowo odsuną od niego Petera. Mimo to Tony nie chcę się poddać. Chce zobaczyć w nim w końcu tego wesołego chłopaka, o którym tak dużo mówiła May.